30 października 2012

Magiczne hortensje

źródło zdjęcia: http://www.ogrodowisko.pl/

Hortensje to bardzo efektowne krzewy, których piękne kwiatostany królują na letnich rabatach. W okresie jesiennym i zimowym zasuszone, zielone kule, znajdujące się w wazonie na stole, przypominają mi o lecie. To jedne z moich ulubionych roślin.

Naukowo: rodzaj hortensja (Hydrangea L.), to rodzaj niewysokich krzewów z rodziny hortensjowatych. W Polsce znamy kilka gatunków tej rośliny - bukietowa, ogrodowa, pnąca i, najbardziej popularna, krzewiasta. Każdy z gatunków występuje w kilku odmianach, które różnią się kolorem, kształtem, pokrojem. Kwiat właściwy jest niepozorny, ukryty między dużymi, kolorowymi działkami kielicha, które są najbardziej ozdobną częścią rośliny. U niektórych gatunków można wyróżnić dwa rodzaje kwiatów - płonne, duże, znajdujące się na obrzeżach kwiatostanu pełniące rolę powabni oraz płodne - małe, w środku, odpowiadające za produkcję nasion. 
Hortensje pochodzą z Japonii, zostały przywiezione do Europy około XVII w. Swą nazwę zawdzięczają Phlilibertowi Commeron, który zauroczony pięknem rośliny nazwał ją Hortensia na cześć swojej ukochanej - Hortensji Barret.


źródło zdjęćhttp://www.ogrodowisko.pl/


W przypadku większości gatunków kwiatostany hortensji mają biały kolor. U nas często spotykane są hortensje niebieskie, fioletowe, różowe, bordowe. W przypadku niektórych odmian kolor kwiatów zależy od pH gleby na której rosną - w przypadku gleb zasadowych (pH powyżej 6) kwiaty są różowe, jeśli gleba ma odczyn kwaśny (pH poniżej 6) kwiaty są niebieskie.

Hortensje są obecnie wykorzystywane we wszystkich typach wiązanek - od ślubnych, poprzez okolicznościowe - imieninowe, urodzinowe, aż do dekoracyjnych, ozdabiających wnętrza. Można je łatwo zasuszyć - obcinamy kwiatostany, usuwamy zbędne liście, koniec łodygi przycinamy pod kątem 45º i wstawiamy do wysokiego wazonu z małą ilością wody, której już nie uzupełniamy! Roślina będzie stopniowo pobierać wodę, po czym ładnie się zasuszy. Dostępne są również inne sposoby suszenia jednak ten jest, moim zdaniem, najlepszy.

Więcej o hortensjach można przeczytać na stronie: http://www.biol.uni.wroc.pl/obuwr/roslinaroku/hortensja/strony/glowna.html
Polecam!


Oczywiście i ja wykonałam małą kompozycję z hortensją w roli głównej. Do jej wykonania użyłam wcześniej zasuszonych kwiatostanów hortensji krzewiastej, które u mnie, na jesień, przebarwiają się z koloru różowego na zielony. Dodatkiem do kompozycji jest zasuszony krwawnik, rozchodnik oraz drobne gałązki z owocami ligustru. Koszyczek dodatkowo opleciony jest pędami miniaturowego bluszczu. Kompozycja jest niewielka (20 cm średnicy), nieco nostalgiczna, spokojna ale równocześnie urocza.







P.S. Chciałam jeszcze wspomnieć o niesamowitej biżuterii autorstwa Patrick'a Irla (USA). Wykorzystuje w niej moje ulubione motywy roślinne. Główną inspiracją są właśnie hortensje! Jego rzeczy są przepiękne, chciałabym mieć je wszystkie! Poniżej dwa dzieła, które najbardziej mi się spodobały i tak sobie myślę, że byłyby idealną biżuterią na mój ślub... :)


Chryzantemy



Chryzantemy, zwane również złocieniami są chyba najpopularniejszymi kwiatami kojarzonymi z jesienią. Występują w wielu odmianach i kolorach - każdy znajdzie spośród nich coś dla siebie. W okresie późnojesiennym kojarzą nam się przede wszystkim z kompozycjami, którymi przystrajamy nasze groby na święto Wszystkich Świętych. W kulturze azjatyckiej chryzantemy mają bardzo duże znaczenie - złocista chryzantema o szesnastu płatkach jest herbem cesarzy Japonii, gdzie również obmywano się w rosie zebranej z tych kwiatów, wierząc, że zapewni to zdrowie i długowieczność. 
Popularne chryzantemy, które kupujemy w doniczkach są roślinami specjalnie nasadzanymi do celów dekoracyjnych i handlowych. W Polsce, w Pieninach, znajdziemy złocień Zawadzkiego (Dendranthema zawadskii) - gatunek ten jest on objęty ścisłą ochroną gatunkową (fotografia na początku notki; źródło: www.wikipedia.pl).

Jako że 1 XI tuż tuż, i ja wykonałam kompozycję, którą w najbliższych dniach zaniesiemy na grób naszych bliskich. Stworzyłam dwie takie same kompozycje, w których użyłam sztucznych kwiatów chryzantemy oraz żywych gałązek żywotnika, cyprysika, pędów wierzby mandżurskiej, bluszczu, kwiatów rozchodnika oraz wybielonych gałązek (bliżej nieznanego mi gatunku :) ). Wszystko zostało ułożone w doniczce - gazonie, wbite do ziemniaka (dzięki czemu żywe rośliny na dłużej zachowają świeży wygląd), a na koniec usztywnione gipsem. Miało być stonowane oraz pasować do bukietu w fioletowych odcieniach, który również będzie stał na grobie - stąd fioletowa ozdoba z siatki w kompozycji. Mama była zadowolona z efektu końcowego :)

Z góry przepraszam za słabej jakości zdjęcia - za nic nie mogłam znaleźć odpowiedniego oświetlenia!










27 października 2012

Nowości

Dzisiaj krótka i szybka aktualizacja nowych rzeczy, które miałam ostatnio okazję wykonać na zamówienie znajomych.

Pierwsza rzecz, którą wykonałam to oczywiście kartka wykonana techniką quilling'u- imieninowa. od córki dla mamy. W środku znajduje się miejsce na życzenia - biały arkusz kartki z ozdobnie wyciętymi brzegami.
Niestety na zdjęciu pomiędzy elementami kompozycji widać białe punkty -  jest to niezaschnięty klej. Normalnie nie jest on w ogóle widoczny, staje się przezroczysty. Zdjęcie musiałam zrobić zaraz po wykonaniu kartki, gdyż następnego dnia z samego rana powędrowała do odbiorcy.





Druga rzecz - jesienny bukiet, z którego jestem baaardzo zadowolona! Kompozycja pięknie prezentowała się w koszyku. Był dosyć pracochłonny, ale czego się nie robi dla wymagających koleżanek (tutaj pozdrowienia dla Ani!) ;-) Ma być wręczony pewnej pani magister w ramach podziękowania za przyjemne praktyki. Mam nadzieję, że spodoba się obdarowywanej osobie!
Do bukieciku dołączyłam ręcznie wykonaną wizytówkę.


Pozdrawiam cieplutko!

23 października 2012

Papier zniesie wszystko: QUILLING




Quilling - technika plastyczna, która ostatnio zajmuje mi cały mój wolny czas. Pierwszego kwiatka stworzyłam dwa tygodnie temu, na jednych z zajęć kursu florystycznego (na który aktualnie uczęszczam). Od razu pokochałam tę technikę! Nazbierałam kolorowych kartek, pocięłam na niszczarce i do dzieła. Nie - nie posiadam żadnego specjalnego sprzętu do quilling'u, który można zakupić w sieci (np. na allegro) - znalazłam swoje sposoby na skręcanie papieru, klejenie, wykonywanie różnych wzorów.


O co w ogóle w tej technice chodzi? Wikipedia informuje: 
"Quilling (ang. "nawijać na pióro lub rurkę") technika z rodzaju papieroplastyki, (zwana też papierowym filigranem) służąca do tworzenia ozdób z wąskich pasków papieru zwiniętych w kształt sprężyny spiralnej i odpowiednio uformowanych przez zagniecenie zewnętrznych warstw papieru. Przygotowane elementy najczęściej naklejane są na zdobioną powierzchnię tak, że powierzchnia paska papieru jest w stosunku do niej prostopadła. Rzadziej z elementów skleja się samodzielne kompozycje dekoracyjne. Technika wywodzi się prawdopodobnie z jubilerskiej techniki filigranu."


Aby zabrać się do pracy potrzebujemy przede wszystkim narzędzia pozwalającego nawijać nam papier w ciasne ruloniki (u mnie to wykałaczka, ale w sieci można zakupić specjalne igły do quilling'u), paski kolorowego papieru (im cieńsze tym lepsze) i wyobraźnię. Niektórzy używają jeszcze specjalnych "foremek" do formowania kółeczek jednakowej wielkości, ale ja sobie radzę bez tego. Jeśli wyobraźnia zawodzi - internecie można znaleźć mnóstwo przykładów form i wzorów stworzonych z papieru, więc  źródeł inspiracji jest wiele.

Poniżej kilka moich pierwszych prac (na razie jest ich mało, bo ciężko mi znaleźć odpowiednio dużo czasu między studiowaniem, pracą, a dodatkowymi kursami). Każda taka kartka to 2-5 godzin pracy, w zależności od ilości elementów i wzoru. Ale myślę, że efekt jest wart poświęconego czasu.
W najbliższym czasie będą pojawiać się nowe prace!








Moje kartki sprzedaję. Oprócz kartek okolicznościowych - urodzinowych, świątecznych, rocznicowych, itp... wykonuję każde inne zlecenie (np. zaproszenia ślubne, wizytówki). Kolorystyka i wzory, typ papieru, grubość, opakowanie - zawsze są ustalane indywidualnie. Jestem otwarta na wszelakie pomysły i sugestie.
Kontakt w sprawie kartek - adres mailowy: pawliczek.agata@gmail.com

Zapraszam! :)

22 października 2012

Pieczywo bez mąki oraz jesienne bukiety


Przychodzą takie dni, kiedy mam ochotę poeksperymentować. Już dłuższy czas przyglądam się poczynaniom kulinarnym dziewczyn z bloga Dietetycznie Siostro! Szczególnie zaciekawiły mnie ich wypieki, których bazą nie jest, jak to tradycyjnie bywa, mąka, tylko... puree z fasoli! Nie mogłam nie spróbować!


Pieczywo bez mąki: muffiny jako śniadaniowe bułeczki
  • 200 ml puree z fasoli (użyłam białej fasoli, ale jeśli wolicie czerwoną - użyjcie takiej)
  • 3 jajka
  • 3 łyżki jogurtu
  • 6 łyżek płatków owsianych (ja dodałam otręby, ok. 10 łyżek)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody 
  • 1 łyżeczka koperku (mogą być również inne zioła)
  • szczypta soli

Płatki owsiane zalać jogurtem, wymieszać, odstawić na przynajmniej godzinę. Fasolę z puszki odsączyć i zmiksować na gładką masę - użyłam do tego blendera. Połączyć ze sobą wszystkie składniki, dokładnie wymieszać, nakładać do foremek. Ciasto będzie dosyć lejące, ale po upieczeniu staje się zwarte i lekko wilgotne. Jeśli jednak ciasto wydaje się wam za rzadkie - dodajcie więcej otrębów lub płatków owsianych (nie trzeba ich już namaczać). 
Piec około 30 minut w 180ºC. 

Smacznego!

*Przepis pochodzi ze strony Dietetycznych Sióstr 









P.S. Poniżej prezentuję kolejne dwa jesienne bukiety, które udało mi się zrobić w ostatnim czasie. Pierwszy wyszedł dosyć spory - robiony dla koleżanki, która chciała "mieć jesień w swoim pokoju". Drugi malutki, wykonany dla mamy. 
Swoje pierwsze spotkanie z różami robionymi z liści opisałam TUTAJ 





16 października 2012

Akcja charytatywna - pomoc dla Antosi




"Kochani, 

Każda choroba dziecka to kłopot. Bywają jednak sytuacje, w których staje się wobec wyzwań bardzo trudnych do wyobrażenia. 

Dziś o takiej sprawie: Antosia przyszła na świat w pierwszy dzień wiosny tego roku. Jest śliczną dziewczynk
ą i wielką radością dla całej rodziny. Ma jednak skomplkowaną wadę obu nóżek i wadę jednej rączki. Bez drogich operacji samodzielne chodzenie może być bardzo trudne, chyba że z protezami. 

Aby ratować nóżki dziewczynki, do września 2013 roku Liliana i Radek (rodzice Antosi) muszą zebrać niebotyczną kwotę około MILIONA ZŁOTYCH.

Gorąco proszę o udostępniaine apelu, wierzymy, że ma to sens, ponieważ nigdy nie wiadomo, kto ten apel przeczyta i pomoże. Liczy się każda złotówka. W imieniu rodziców prosimy o pomoc. Antosia ma wielką szansę na zdrowe nóżki, tylko ta ogromna kwota...."


Chcę prosić i Was o nagłośnienie sprawy. Wiem, że wiele z Was prowadzi swoje blogi, posiada konto na facebook'u. Polubcie, proszę, funpage małej Antosi https://www.facebook.com/AntosiaWieczorek , przejrzyjcie jej stronę internetową  http://antoninawieczorek.pl/. Jeśli możecie, udostępnijcie te linki na swoich stronach, podeślijcie znajomym. Może ktoś będzie mógł w jakiś sposób wspomóc finansowo Lilianę i Radka. Może znajdziemy, poprzez takie udostępnianie i rozgłaszanie sprawy, sponsora...? 

Za każdy mały gest serdecznie dziękujemy!








* Zdjęcia pochodzą ze strony https://www.facebook.com/AntosiaWieczorek

7 października 2012

Jesienne róże



Jesienne róże, róże smutne herbaciane
Jesienne róże są jak usta twa kochane
Drzewa w purpurze ostatni dają nam schron
A serca biją jak dzwon, na jeden ton

[Mieczysław Fogg 'Jesienne róże']




Piękne, kolorowe liście, których w ostatnim czasie bardzo dużo pojawiło się w moim ogródku, zainspirowały mnie do wykonania jesiennych róż. Nazbierałam pełen koszyk liści, zrobiłam sobie pyszną herbatkę z cytryną, załączyłam muzykę i tak powstały moje różyczki. Te większe, w odcieniach żółci, brązów i gdzieniegdzie zieleni zrobione z liści jabłoni, natomiast mniejsze, w odcieniach czerwieni - z liści winobluszczu.






Jeśli chcecie zrobić coś podobnego - pamiętajcie, żeby różyczki robić zaraz po zebraniu liści. Przy zbiorze należy zwracać uwagę, aby listki były w miarę świeże i nie za mocno wysuszone, bo będą się nam łamać przy zwijaniu.

Trzymajcie się cieplutko!

6 października 2012

Czekoladowe muffiny z lemon curd



Pyszne, mięciutkie w środku, z delikatnie chrupiącą skórką, muffiny. W połączeniu z lekkim i orzeźwiającym lemon curd (po naszemu: kremem cytrynowym) - idealny sposób na pyszną przekąskę do gorrrącej kawy!



Muffiny czekoladowe
  • 250 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 i 1/2 łyżki kakao
  • 150 g cukru pudru
  • 1 opakowanie cukru waniliowego (lub łyżeczka ekstraktu z wanilii)
  • 250 ml mleka
  • 90 ml oleju
  • 1 jajo

Robienie ciasta na muffiny to najprostsza rzecz na świecie. Do jednej miski wsypujemy wszystkie suche składniki, do drugiej - mokre. Następnie wlewamy mokre do suchych i mieszamy do połączenia się składników (nie trzeba wyrabiać bardzo długo, ucierać, itp.!). Ciasto gotowe!
Formę do muffinek wyłożyć papilotkami, nakładać ciasta do 2/3 wysokości foremki. Piec około 20 minut w 180ºC. Z przepisu wychodzi 12-14 sztuk.



Lemon curd
  • sok oraz skórka z 3 cytryn
  • 2 żółtka
  • 2 jajka
  • 200 g cukru
  • 1 duża łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka oliwy

Sok z cytryn, skórkę, żółtka i jajka, cukier i mąkę umieścić w garnuszku (najlepiej z grubym dnem, aby nasz krem nie przywierał), gotować, mieszając, przez około 2 minuty. Następnie dodać oliwy, wymieszać i pogotować jeszcze 2 minuty. 
Umieścić w słoiczku. Można trzymać w lodówce przez około tydzień.


Śmietanka (do dekoracji)
  • 200 ml śmietany kremówki (30%)
  • 2 łyżki cukru pudru
  • odrobina rozpuszczonej żelatyny

Ubić śmietanę kremówkę, na końcu dodając cukier oraz tężejącą żelatynę. Nałożyć masę do rękawa cukierniczego, dekorować wg własnej fantazji.


Smacznego!







* Przepis na muffinki wg Nigelli (odrobinę zmodyfikowany), przepis na lemon curd zaczerpnięty ze strony Moje Wypieki.